News

Tajlandia „oszalała” na punkcie marihuany. Odbył się turniej skręcania jointów, a ustawy ciągle brak

Skręcanie jointa

Kilkadziesiąt sekund – tyle potrzebował na skręcenie jednogramowego jointa zwycięzca zawodów konopnych w Tajlandii. Podczas gdy tajlandzka społeczność bawi się w najlepsze, rządzący wciąż nie mogą przegłosować ustawy regulującej rynek marihuany. Tamtejsza sytuacja branży konopnej to istny „dziki zachód” i ewenement na skalę światową.

Konopna rywalizacja

30-letni Ativat Janmuangthai pokonał pozostałych zawodników w konkursie skręcania jointów, które odbyły się w tajlandzkim mieście Phuket. Mężczyzna skręcił idealnego jointa w czasie 43 sekund, co pozwoliło mu zgarnąć główną nagrodę 5,000 bahtów (~ 632,99 złotych).

Ativat Janmuangthai wygrał zawody dzięki wieloletniej wprawie w kręceniu jointów. Przyjaciel zwycięzcy zapewnił, że ten potrafi „skręcać” nawet z zamkniętym oczami (via Reuters).

On roluje jointy od pięciu lat, może nawet skręcać  z zawiązanymi oczami. Jest w tym bardzo szybki – przekonywał Saksorn Sotornkittirat, przyjaciel zwycięzcy

Tajlandzka społeczność mówi TAK konopiom

Zawody w kręceniu gibonów” odbywały się w Phuket, w ramach inauguracyjnego wydarzenia poświęconego rozwojowi branży konopnej w Tajlandii. W evencie udział wzięło wielu ekspertów branży konopnej z całego świata, a wydarzenie zostało przeprowadzone na podobieństwo takich festiwali jak Spannabis czy HighTimes Cup.

Raczkująca jeszcze, acz dynamicznie rozwijająca się branża konopi w Tajlandii zaangażowała sporą rzeszę ludzi – głównie rolników – do inwestowania w ten sektor. Konopie wprowadziły bowiem powiew świeżości do skostniałej gospodarki kraju.

Niestety brak jasnych regulacji, a także brak stanowiska władz jaki rodzaj legalizacji ostatecznie przyjąć, nie pozwala w pełni rozwinąć się branży marihuany w Tajlandii.

Niezdecydowani politycy i przyszłość branży

Konopie w teorii są w pełni legalne w Tajlandii od początku stycznia 2022 roku. Rządzący, świętując wolność konopi” postanowili nawet rozdać – za darmo – milion roślinek. 

Co ciekawe, władze, które wówczas sporządziły przepisy dotyczące konopi, „nieumyślnie” nie scharakteryzowały jakich odmian dotyczyć będzie prawo, co ostatecznie doprowadziło do chaosu i powstania w kraju pół-legalnego rynku marihuany.

Dziurawe przepisy wykorzystali  sprzedawcy i rolnicy, którzy już kilka dni po ustawie dekryminalizującej używanie konopi w Tajlandii postawili własne stoiska z konopiami. W tym azjatyckim państwie z dnia na dzień zaroiło się od  marihuany, co wprowadziło w osłupienie rządzących, którzy od wielu miesięcy wahają się, jaki kierunek obrać dla branży.

Mimo wątpliwych starań polityków, którzy od czasu „legalizacji”  wprowadzili jedynie nieliczne przepisy m.in. chroniące dzieci przed używką, sklepy z marihuaną wciąż pozostają na ulicy”, kontynuując działanie na granicy prawa.

Niestety tajlandzcy politycy – mimo szumnych i licznych zapowiedzi – wciąż nie zdołali uchwalić ustawy regulującej legalny rynek.

W zeszłym miesiącu parlament po raz kolejny odrzucił projekt ustawy o konopiach indyjskich. Istnieję marna szansa, że jakiś projekt zostanie przegłosowany jeszcze przed wyborami, które odbędą się 14 maja.

Oznacza to, iż Tajlandia jeszcze przez co najmniej kilka, jak nie kilkanaście kolejnych miesięcy pozostanie bez ustawy regulującej używanie tej substancji. Nadchodzące wybory będą kluczowe dla przyszłości rynku konopi w tym kraju.

Źródło: Reuters.

Zostaw komentarz

Twoj email nie zostanie opublikowany.

Podobne artykuły