Zawodnik nowozelandzkiego klubu Hurricanes, Isaia Walker-Leawere został wykluczony na miesiąc ze wszystkich zawodów sportowych po tym, jak test antydopingowy wykazał obecność marihuany w organizmie mężczyzny.
Coraz więcej federacji sportowych takich jak, chociażby NBA decyduje się na odejście od testowania sportowców na marihuanę – nie uważając tego środka jako wspomagającego wydolność.
Niestety organizacje te wciąż są w mniejszości. Światowa Agencja Antydopingowa wciąż bowiem traktuje konopie indyjskie – mimo przesłanek zmian w tej kwestii – jako nielegalny „wzmacniacz”.
Ofiarą rygorystycznych przepisów antydopingowych padł nowozelandzki rugbysta, Isaia Walker-Leawere, u którego testy antydopingowe wykryły obecność zakazanego THC.
Marihuana wciąż w organizmie
Co jednak najciekawsze w tej historii, to iż Walker-Leawere otrzymał pozytywny wynik na obecność psychoaktywnego kannabinoidu, aż trzy dni po właściwej konsumpcji konopi — kiedy nie miał prawa czuć się na haju, co doskonale uwydatnia problemy obecnego testowania na obecność marihuany.
Niestety przepisom musiało stać się zadość, dlatego Walker-Leawere został zawieszony. Co więcej, zawodnik, aby uniknąć 3-miesięcznej przymusowej „przerwy” przystąpił do programu dla sportowców z uzależnieniami, co skróciło czas kary do jednego miesiąca.
Co jest kolejnym absurdem, bo o uzależnieniu od konopi w tym konkretnym przypadku mowy być nie może, a jednak… przepisy stanowią inaczej.
Jak na ironię, sam nowozelandzki związek antydopingowy Drug Free Sport NZ nie postrzega marihuany jako substancji, która jest stricte dopingiem (via 1news.co.nz)
Nie wierzymy, że marihuana zwiększa wydajność – powiedział dyrektor generalny DFSNZ, Nick Paterson
Niestety na drodze do zmiany przepisów antydopingowych stoi wyżej wspomniana WADA, która wymusza na organizacjach działających w jej ramach do stosowania jednolitych przepisów dotyczących substancji w sportach.
Źródło: 1news