Z badań amerykańskiego Departamentu Pracy wynika, że w stanach, w których zalegalizowano marihuanę, liczba wypadków śmiertelnych podczas pracy zmniejszyła się o 34% w porównaniu do stanów, w których jest ona niedozwolona. Zatem zalegalizowanie jej wydaje się być dobrym sposobem na podniesienie poziomu bezpieczeństwa w pracy.
Badaniami tymi zajmowali się Mark Anderson, Daniel I.Rees oraz Erdal Tekin. Przeanalizowali oni statystyki dotyczące śmiertelności w 50 stanach i Dystrykcie Kolumbii z lat 1992-2015. Podczas badań odkryli związek pomiędzy legalizacją marihuany a spadkiem liczby zgonów w pracy. W stanach, w których od co najmniej 5 lat obowiązują przepisy zezwalające na spożycie marihuany, liczba wypadków śmiertelnych w miejscach pracy spadła.
Przyczyna owego spadku śmiertelności jest bardzo prosta. Ludzie pracujący w stanach, w których mogą kupić marihuanę, nie ryzykując przy tym poniesieniem konsekwencji prawnych, rzadziej sięgają po inne używki stanowiące dla nich większe zagrożenie niż konopie.
Według badań legalizacja konopi indyjskich zmniejsza o 5% spożycie alkoholu, który jest jednym z czynników stanowiących zagrożenie w pracy. Jazda na „podwójnym gazie” uchodzi bowiem za jedną z najczęstszych przyczyn wypadków w pracy.
Zalegalizowanie marihuany łączy się także ze spadkiem zażywania opioidów. Badania wykazały, że w stanach, w których pacjenci nie mają problemu z dostępem do marihuany leczniczej, liczba zgonów w pracy jest mniejsza.
Statystycznie w USA podczas pracy dziennie umiera 14 osób. Do najczęstszych zgonów dochodzi na placach budowy. Praca na budowie ze względu na swoją specyfikę uchodzi za jedną z najbardziej niebezpiecznych. Odpowiada ona za 1 z 5 śmierci pracowników.
Największy spadek śmiertelności jest zauważalny w grupie osób, które należą do przedziału wiekowego od 25 do 44 lat. Natomiast w grupie od 16 do 44 różnice te są praktycznie niedostrzegalne.Dla wielu zastanawiające jest, dlaczego nastolatkowie nie należą do grupy, w której legalizacja konopi wpływa na śmiertelność. Otóż dlatego, że wbrew powszechnym przekonaniom młodociani nie sięgają po marihuanę tak często, jak się niektórym wydaje.