Ustawa legalizująca marihuanę rekreacyjną w Kolumbii została odrzucona przez tamtejszy Senat, mimo większości, jaka opowiedziała się za projektem.
20 czerwca Senat Kolumbii oficjalnie odrzucił projekt ustawy, która zezwalałaby na rekreacyjną sprzedaż marihuany. Do sukcesu zabrakło siedem głosów, które wymagane były, aby propozycja mogła z powodzeniem przejść przez ósme – ostatnie już czytanie w parlamencie.
Co ciekawe, za legalizacją opowiedziała się większość Senatu (47 za – 43 przeciw), jednakże specjalny charakter ustawy wymagał do jej zatwierdzenia zdecydowanej większość (60% głosujących).
Legalizacja w Kolumbii jest bowiem o tyle problematyczna, że zgodnie z Ustawę Legislacyjną (nr 2), którą uchwalił w 2009 roku były prezydent Álvaro Uribe, „posiadanie i spożywanie środków odurzających i psychoaktywnych” jest zabronione konstytucyjnie.
Każda zmiana tego zapisu wymaga więc poprawek wniesionych do ustawy zasadniczej, a to jest o wiele trudniejsze niż przegłosowanie przepisów w normalnym trybie.
Zwolennicy legalizacji nie poddają się
Fiasko legalizacji nie oznacza jednak końca starań o „wolne konopie” rekreacyjne w Kolumbii. Cześć polityków zapowiedziała już, że nadal ma zamiar walczyć o legalną marihuanę w Kolumbii, podkreślając przy tym, że odrzucony projekt konopny to cenna lekcja, a zarazem dobry prognostyk przed przyszłymi staraniami w tej kwestii.
Nie uważam tej ustawy za porażkę; zrobiliśmy ogromny krok w przód, umieszczając tak kontrowersyjną kwestię na szczycie debaty publicznej – zaznaczył senator Juan Carlos Losada
Droga, jaką będą musiały przebyć ewentualne przyszłe propozycje będzie jednak ponownie długa i usłana cierniami. Zgodnie bowiem z kolumbijskimi przepisami, poprawki do konstytucji muszą przejść przez osiem debat parlamentarnych (i głosowań), zanim trafią na biurko prezydenta.
Choć więc nastroje zwolenników marihuany w Kolumbii pozostają „bojowe”, tak przynajmniej w ciągu najbliższych dwóch lat nie ma co liczyć na legalizację marihuany w tym państwie.
