Jarosław Sachajko – doktor nauk rolniczych, poseł na sejm Rzeczpospolitej Polskiej wybrany w tym roku z ramienia ruchu społecznego Kukiz`15 -wchodzącego w skład Koalicji Polskiej. W ubiegłej kadencji przewodniczący Komisji Rolnictwa oraz członek Komisji Zdrowia.
CNBS: W poprzedniej kadencji sejmu składał pan dwa projekt ustawy dotyczące konopi. Niestety, nie udało się ich uchwalić. W tej kadencji składa je Pan ponownie. Proszę powiedzieć czego dotyczył pierwszy z nich? Jakie są jego główne założenia?
Jarosław Sachajko: W ubiegłej kadencji sejmu został złożony projekt ustawy dotyczący upraw konopi innych niż włókniste w celu produkcji oraz sprzedaży leków powstałych na ich bazie. W trakcie jego procedowania część dotycząca upraw konopi w Polsce została usunięta. Dziś polscy pacjenci mogą kupić susz konopny, który sprowadzany jest z Kanady, Izraela czy Holandii. Niestety, przekłada się to na dłuższy czas oczekiwania. Dodatkowo przez to, że konopie do celów medycznych nie są uprawiane w Polsce, cena lekarstw na ich bazie jest 3-4 razy wyższa.
Uprawa konopi do celów medycznych w Polsce zwiększyłaby nie tylko dostępność lekarstw, ale także wpływy do kasy państwa. Zarabiałby polski budżet, a nie holenderski, izraelski czy kanadyjski. Jak również finanse instytutów podległych pod Ministerstwo Rolnictwa znacząco by się poprawiły. Zatem zasadność tego projektu jest oczywista, powinien on być przyjęty, ale niestety, Ministerstwo Zdrowia blokuje ten projekt. I tutaj trzeba zastanowić się dlaczego. Czy to jest niewiedza, celowe działanie na szkodę pacjentów bądź instytutów, czy partyjne zachowanie – „jak nie nasze, to nie wejdzie”?
Czy rozmawiał pan z politykami partii rządzącej, aby dowiedzieć się jaki jest powód owej blokady?
Rozmawiałem z Ministrem Rolnictwa, on powiedział, że nic nie może zrobić ponieważ za tę materię odpowiada Minister Zdrowia – on z kolei mówił, że dla niego najważniejsze jest zapobieganie narkomanii. Tłumaczenie to jest jednak tylko czysto politycznym zabiegiem. Konopie do celów medycznych uprawiane byłyby w państwowych instytutach pod ścisła kontrolą organów państwa, nie ma więc możliwości, aby w jakimkolwiek stopniu mogły się one przyczynić do zwiększenia narkomanii.
Na jednym ze spotkań być może Dorota Gudaniec dała odpowiedź takiego zachowania Ministerstwa Zdrowia, mówiąc, że jak w Czechosłowacji zaczęto powszechnie uprawiać konopie siewne, to okazało się, że 80 preparatów medycznych przestało się sprzedawać w aptekach i ja tylko taką teorią spiskową mogę wyjaśnić obecną sytuację. Nie mogę zakładać, że Minister Zdrowia jest niekompetentny i nie ma zaufania do organów państwa czy do pracowników państwowych instytutów.
Omówił Pan pierwszy projekt ustawy, a jaki jest drugi? Czego on dotyczył oraz jakie są jego założenia?
Drugi projekt ustawy ma na celu zmiany w przepisach regulujących uprawy konopi siewnych, tak by odbywały się one bez utrudnień administracyjnych. Rośliny te mają setki, jak nie tysiące zastosowań. Jak poczytamy, to dowiemy się, że z nich robi się drewno dwudziestokrotnie mocniejsze od dębu. Poza tym uprawiając konopie siewne, moglibyśmy ograniczyć, może nawet zlikwidować, plastik oraz znacząco zwiększyć dochody rolników. Instytut Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich w Poznaniu przeprowadził analizę, z której wynika, że dzięki uprawie konopi siewnych rolnicy mogliby wielokrotnie zwiększyć swój dochód z hektara. Z samych sprzedaży nasion mogliby uzyskać od 13 do 19 tysięcy złotych, a ze sprzedaży włókien i paździerzy drugie tyle, czyli potencjalnie jest to zysk w wysokości blisko 40 tysięcy z jednego hektara. To jest naprawdę obecnie abstrakcyjna wysokość dochodu dla rolników. Dlatego tym bardziej dziwię się, że nie ma chęci wprowadzenia tej ustawy.
Elektorat PiS to w dużej mierze wieś. Ustawa ta mogłaby zwiększyć ich poparcie wśród rolników?
Jak najbardziej, w tej chwili rolnicy nie mają z czego żyć. Od wielu lat otrzymują te same ceny za swoje produkty. Jak na razie produkcja rolnicza jest nieopłacalna. Konopie siewne natomiast mogłyby skokowo zwiększyć dochody w rolnictwie. Teraz jest ogromne zapotrzebowanie na produkty naturalne. Konopie siewne mogłyby również posłużyć jako odnawialne źródło energii. Z hektara konopi siewnych mamy 4 razy więcej energii niż z hektara lasu. Rośliny te rosną bardzo szybko. W ciągu sezonu taki lasek wyrasta – do 5-6 metrów. Poza tym ustawa ta ma również na celu wykorzystanie konopi w energetyce – nie palić węglem, ale brykietem z konopi.
W tej roślinie naprawdę drzemie ogromny potencjał. Pracownik Instytut Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich w Poznaniu podczas spotkania w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji mówił o tym, że jest to 4. roślina na świecie pod względem rozwoju i zysku.
Jaki stosunek do proponowanych przez Pana projektów ustaw ma wchodzący w skład Koalicji Polskiej PSL?
Jak najbardziej pozytywny. My jako Koalicja Polska chcemy, aby rolnictwo było jak najbardziej dochodowe. Tutaj nie ma żadnych przeciwwskazań. Z Polskim Stronnictwem Ludowym nie ma kłopotu.
Piotr Liroy-Marzec, parę miesięcy temu mówił o tym, że rozmawiał z Jarosławem Kaczyńskim na temat polskich upraw konopi i lider PiS podobno zrozumiał konieczność ich istnienia?
Piotr Liroy-Marzec nie jest już w parlamencie, ale widziałem się z nim kilka dni temu. Dokładnie to samo mówił: że jest już po rozmowach z Prawem i Sprawiedliwością i że uprawy będą możliwe w Polsce. Ja politykiem jestem niedługo, dokładnie 4 lata, i różne rzeczy słyszałem z różnych ust. Pamiętam fascynację ministra Krzysztofa Ardanowskiego konopiami siewnymi, jak jeszcze nie był ministrem rolnictwa. Niestety, w przeciągu dwóch lat bycia ministrem nic nie zrobił w tej kwestii.
Chciałbym, aby te słowa Piotra Liroya-Marca się sprawdziły, ale tu jednak jest potrzebny duży nacisk społeczny, tak jak było to w 2017 roku, gdy w życie wchodziła ustawa zezwalająca na wykorzystanie konopi w medycynie.
W przestrzeni medialnej temat ten pojawia się rzadko. Społeczeństwo nie zdaje sobie sprawy z tego, że istnieje taki problem. Jest ono przekonane, że ustawa z 2017 roku rozwiązała problem z dostępem do medycznej marihuany.
Dlatego ja przy każdej okazji, staram się ten temat do przestrzeni medialnej wprowadzać. Bo to jest naprawdę skandal, że Polska oraz polscy politycy blokują rozwój polskiej gospodarki, bo to są naprawdę miliardy złotych strat dla budżetu i dla polskich rolników, a także cierpienie polskich pacjentów.
Coraz głośniej natomiast mówi się o pomyśle zalegalizowanie bądź zdekryminalizowania marihuany rekreacyjnej. Jakie jest pańskie zdanie w tej kwestii?
Jestem przeciwko jakimkolwiek używkom, również przeciwko alkoholowi, którego wypijamy coraz więcej. Na razie koncentruje się nad medycznymi, a nie rekreacyjnymi zastosowaniami konopi. Na początku trzeba załatwić sprawę powszechnego strachu przed tą rośliną, ponieważ marihuany boją się nie tylko politycy, ale również niektórzy pacjenci, dla których medyczna marihuana nie jest lekiem, ale narkotykiem.
Być może gdyby przeprowadzono duże badanie potwierdzające, iż legalizacja marihuany znacząco obniża spożycie alkoholu, a policjantów wyposażono by w urządzenia pozwalające szybko sprawdzić, czy dana osoba jest pod wpływem konopi, to wówczas byłby to temat do dyskusji.
Dziękuję za rozmowę.