Obecnie Konopie indyjskie na świecie przyjęło się dzielić na trzy główne podgatunki: cannnabis indica, cannabis sativa oraz ich hybrydy. Taka kategoryzacja konopi to z jednej strony ułatwienie, szczególnie wśród hodowców, a z drugiej zasadzka, która nie zawsze musi mówić całą prawdę o działaniu rośliny.
Zacznijmy jednak od początku. Pierwszy podział konopi nastąpił w połowie XVIII w., a jego twórcą był Karol Linneusz. Początkowo Linneusz sklasyfikował konopie jako gatunek monotypowy, nazywając go Cannabis Sativa Lam. Szwedzki botanik w owym czasie opisu dokonywał na podstawie obserwacji popularnej wówczas konopi siewnej.
Możliwość innego podziału w obrębie tej rośliny zauważył francuski przyrodnik Jean-Baptiste de Lamarck, który w 1783 roku opisał inny od Lineuszowskiego gatunek konopi, który wytwarzał znacznie słabsze włókna, jednak wykazywał dużo wyższą zdolność odurzającą. Francuski botanik do swoich odkryć doszedł na podstawie obserwacji roślin pochodzących z Indii, skąd zawdzięczamy nazwę Cannabis Indica Lam.
Jeszcze inny rodzaj konopi w XX wieku opisał rosyjski badacz Dmitrij Erastowicz Janiszewski, który wyróżnił trzeci gatunek rośliny rosnący dziko w Rosji. Gatunek opisany przez Janiszewskiego przyjął nazwę Cannabis ruderalis.
Znając podstawowy rys historyczny podziału konopi, możemy przejść do niezwykle interesującego zjawiska, jakie w ciągu dziesięcioleci dokonało się wśród środowiska zwolenników konopi.
Konopie indyjskie, czyli te, które przez de Lamarck’a sklasyfikowane były jako odrębny gatunek konopi zaczęły dzielić się wewnątrz siebie na główne trzy rodzaje. Tym sposobem Cannabis Sativa, która oznacza również konopie siewną, stała się również podgatunkiem marihuany, który miał wpływać pobudzająco na ludzi, dodając im energii.
Z kolei Cannabis Indica, czyli tradycyjne konopie opisane przez de Lamarck’a miały być tym rodzajem, który działa relaksacyjne i usypiająco, zapewniając błogi spokój.
W owej „nienaukowej„ klasyfikacji doszła jeszcze trzecia kategoria, czyli hybrydy, które dzięki zastosowaniu odpowiedniego sposobu uprawy, pozwalały na krzyżowanie się odmiany sativa oraz indica miksując ich cechy charakterystyczne.
W tym artykule dokładnie przyjrzymy się powyższemu podziałowi wśród konopi indyjskich, nieco dokładniej go opisując. Poruszymy również temat celowości takiej klasyfikacji, a także zasięgniemy opinii ekspertów w sprawie takiego podziału. Zaczynajmy więc!
Czym się różnią gatunki sativa oraz indica?
By mówić o podziale na główne podgatunki, musimy w pierwszej kolejności scharakteryzować zasadnicze różnice, jakie zachodzą między nimi. Podstawową i niezaprzeczalną różnicą, która z pewnością może uzasadniać podział konopi na odmiany, są cechy fizyczne każdej z nich. Inną istotną różnicą między rodzajami, które znalazły miejsce w podstawowej klasyfikacji marihuany, jest jej czas potrzebny od rozkwitu do jej ścięcia. Z kolei niegdyś istotną różnicą między sativią, a indicą było miejsce ich naturalnego występowania.
Na sam koniec, na podstawie niniejszego podziału, różnicę dostrzec miało się już w samym działaniu konopi, tuż po konsumpcji, Tak przyjęty model w ostatnich latach, jak pokazują opinie ekspertów i różne badania, słusznie znalazł się w ogniu krytyki, o czym jednak opowiemy sobie w drugiej części tekstu.
Sativa – krótka charakterystyka
Odmianę Sativa fizycznie charakteryzuje duża wysokość rośliny, nawet dochodząca według różnych źródeł do 8 metrów wysokości. Roślina ta posiada luźny kwiatostan, który rośnie na całej długości łodygi, jak również cienkie liście. Kolejną cechą tej odmiany konopi jest to, że posiada ona delikatne nasiona. Ze względu na swoją wielkość i budowę, konopie tego rodzaju doskonale nadają się do uprawy outdoor (na zewnątrz). Naturalnym miejscem występowania sativy są klimaty tropikalne, takie jak Kolumbia czy Meksyk.
Sativa w porównaniu do odmiany indica kwitnie nieco wolniej, ponieważ potrzebuje na to od 60 do 90 dni. Z drugiej strony, odmiana sativa posiada dużo krótszą fazę wegetacyjną, podczas której wysokość rośliny może zwiększyć się nawet trzykrotnie. W związku z tymi warunkami odmiany sativa dają dużo obfitsze plony.
I w tym miejscu przechodzimy do domniemanych efektów, jakie ma nam dać stosowanie konopi indyjskich z odmiany sativa. Ogólnie przyjęło się, że rodzaj sativa i hybrydy z przewagą jej genów pobudzają mózg do działania, dodając energii, niczym kofeina. Sativa ma wzbudzać towarzyskość, gadatliwość i być odpowiedzialna za lepszą produktywność i kreatywność. Na dodatek odmiana ta może być stosowana jako środek wspomagający ćwiczenia fizyczne. Brzmi świetnie, nieprawda? Niestety w rzeczywistości, gdy głębiej zbadamy ten temat, dowiemy się, że wszystkie te informacje na temat oddziaływania danej odmiany, to tak naprawdę jedno wielkie uproszczenie.
Indica – krótka charakterystyka
Konopie z rodziny Indica w pierwszej kolejności wyróżnia krępa budowa oraz przysadzistość, a także bardzo „zbity„ kwiatostan. Konopie tej odmiany posiadają krótkie gałęzie oraz szerokie liście. Odmiana ta osiąga maksymalnie do 2 metrów długości. Indica bogata jest również w żywice, czym zyskuje w oczach „stonerów„ oraz miłośników haszu. Indica w porównaniu do Sativy wydziela również intensywniejsze aromaty zapachowe.
Indica ze względu na swój wzrost, lepiej sprawdza się w uprawach indoorowych (wewnątrz). Potrzebuje również mniej czasu na zbiory, ponieważ już po 40-50 dni od kwitnięcia gotowa jest do zbioru. Konopie Indica naturalnie rosną w surowych klimatach górskich na terenie: Maroka, Pakistanu czy Afganistanu.
Ta odmiana konopi domyślnie ma wywoływać efekt spokoju, relaksu, a także pomagać w walce ze stresem, bezsennością i apetytem. Często znajdziemy informacje w internecie, że odmiana indica to idealny rodzaj konopny na leniwe wieczory przed ekranem telewizorów. Indica w większym stopniu niż sativa ma oddziaływać na samo ciało, prowadząc do ogólnego rozluźnienie mięśni z napięć. Niestety tak jak w przypadku Sativy, takie zapewnienia z czasem zdają się być jedynie dobrym chwytem marketingowym.
Hybrydy, czyli przytłaczająca większość dzisiejszego rynku marihuany
Rozwój wiedzy o uprawie marihuany, jak i konopi ogólnie, doprowadził nas do tego, że obecnie na rynku znajduje się wiele odmian konopi, które wywołują efekty pożądane przez ich hodowców. Hybryda to nic innego jak miks różnych odmian konopi i ich podgatunków. Mając na uwadze taki stan rzeczy, łatwo sobie uświadomić, że zdecydowana większość legalnej marihuany, dostępnej między innymi w Kanadzie, to tak naprawdę świadomie wyważony miks różnych podgatunków danej odmiany lub wielu odmian. A więc hybrydą nazwiemy nie tylko miks podgatunków sativy i indici, ale również przykładowo miks kilku podgatunków jednej odmiany. W rzeczywistości w wielu miejscach taki miks będzie aspirować jako sativa, to jednak warto mieć na uwadze, że sposób tworzenia danego szczepu nie powstał w sposób naturalny. To niejako przeczy dalszemu sensowi podziału konopi indyjskich na sativę czy indicę, przynajmniej jeżeli chodzi o same efekty. A to głównie z tego powodu, że obecnie hodowcy w sposób prosty mogą łatwo manipulować różnymi szczepami genetycznymi danej rośliny.
Naga prawda o efektach odmian konopi
Jak słusznie zauważają specjaliści, obecny system dzielenia konopi na podstawie klasyfikacji sativa kontra indica jest wadliwy i nieco nonsensowny. Oczywiście największą wartość tego podziału odczuwają hodowcy, którzy w odniesieniu do konkretnego szczepu rośliny dobierają odpowiednie środki, albowiem oczywiście, jak już wspominaliśmy, istnieją pewne różnice między danymi odmianami np. w procesie kwitnięcia. Jednak sprawa sporna dotyczy głównie efektów, tak szeroko reklamowanych. Ocenianie danej odmiany pod kątem efektów obecnie wydaje się zupełnym nonsensem. Wszechobecne w tej chwili stosowane są krzyżowania gatunkowe i międzygatunkowe, a ingerencja w genetyczne cechy rośliny sprawia, iż odpowiednia mieszanka sativy będzie mogła ukoić i uśpić, a indici dodać energii. Taki punkt widzenia podzielają specjaliści, którzy na co dzień badają konopie.
Dr Ethan Russo, neurolog i ceniony ekspert w dziedzinie kannabinoidów, w dzienniku „Cannabis and Cannabinoid Research” udzielił wywiadu, w którym zakwestionował istnienie obecnego podziału, dotyczącego konopi indyjskich.
To, jak na obecnym rynku wykorzystuje się łatki „indica” i „sativa” w opisywaniu szczepów zahacza o nonsens. Działanie kliniczne danej odmiany kwiatu konopi nie ma nic wspólnego z tym, czy roślina jest wysoka i wątła, czy krępa i krzaczasta — albo czy ma węższe, czy szerokie liście – stwierdził Dr Russo
Jego stanowisko poparł Prof. Jeffrey Raber, czyli amerykański chemik, który prowadził pierwsze w USA laboratorium analizujące szczepy konopne pod kątem zawartości terpen.
Nie istnieje naukowa podstawa dla tak daleko idącej klasyfikacji. Uważam, że w dzisiejszych czasach powinniśmy już dawno zaprzestać korzystania z tego przestarzałego systemu. Musimy się skupić na dokładniejszym zrozumieniu, jak dana kompozycja kannabinoidów odpowiada za konkretne efekty badanego szczepu, a także jaki wpływ ma na nie dawka, metoda konsumpcji, czy choćby typ użytkownika – powiedział Prof. Raber
Również eksperyment autorki portalu Leafly Bailey Rahn pokazał, że dostępne na rynku amerykańskim konopie, pomimo różnych odmian zachowały niemal identyczne statystyki, jeżeli chodzi o zawartość THC, CBD, a nawet terpenów.
Podsumowanie
W społeczeństwie zwolenników „zielonego świata” podział na konopie sativa i konopie indica zakorzenił się na dobre, a zmiana tego stanu rzeczy byłaby trudna. Warto, jednak mieć na uwadze, że krążąca informacja o tym, że sativa pobudza, a indica usypia to mit. Podział ten służy najlepiej osobom, które zajmują się na co dzień uprawą konopi, ponieważ dostarczają informacji na temat wyglądu fizycznego rośliny, jak i procesu jej wzrostu. Z tą świadomością, jako zwyczajni konsumenci konopi indyjskich, powinniśmy unikać odniesień co do odmian konopi, bo w rzeczywistości podział ten dla nas, jako konsumentów, nic nie oznacza.