Prezydent Argentyny Alberto Fernández podczas wywiadu przyznał, że jest gotowy debatować na temat ewentualnej legalizacji marihuany. Prezydent podkreślił, że to raczej alkohol jest tą używką, która stwarza znacznie więcej problemów wśród osób młodych.
Argentyńska głowa państwa w rozmowie z mediami przekonywała, że nadszedł czas na położenie kresu hipokryzji.
Marihuana jest szkodliwa, tytoń zabija rakiem, a alkohol degraduje człowieka. Jeśli te dwie używki są legalne, to dlaczego marihuana jest nielegalna? – pytał retorycznie w rozmowie z lokalnymi mediami prezydent Fernández
Prezydent Argentyny argumentował chęć debaty tym, iż „każdy ma prawo robić ze swoim życiem, co chce – także szkodzić sobie”. Dodał, że obowiązkiem państwa jest jedynie ostrzegać przed możliwymi szkodami, co miałoby miejsce również w przypadku marihuany.
Prezydent Fernández zaznaczył, że ewentualna legalizacja mogłaby zatrzymać plagę dilerów narkotykowych, którzy są utrapieniem dla organów ścigania i administracji państwowej. Wskazał on również na przykład Urugwaju – państwa, które z sukcesem zalegalizowało marihuanę.
Obecna głowa państwa Argentyny słynie z liberalnego podejścia do polityki – prezydent był m.in. jednym z czołowych polityków, którzy promowali ustawę aborcyjną w kraju.
Takie liberalne podejście nie podoba się mocnemu w Argentynie kościołowi, który głosem biskupów przemówił przeciwko pomysłowi debaty nad legalizacją marihuany.
Biskupi podkreślili, że problem marihuany wydaje się mało istotny, szczególnie teraz – w obliczu kryzysu ekonomicznego, który trapi państwo argentyńskie.
