Jak donosi Rzeczpospolita, dzisiaj tj. 11 marca ruszył proces o naruszenie dóbr osobistych matki dziewczynki, która zmarła przed podaniem zalecanego leczenia w postaci medycznej marihuany. Sprawą zajmuje się Sąd Okręgowy Warszawa-Praga.
Matka zmarłej dziewczynki postanowiła podać do sądu placówkę medyczną oraz lekarza, po tym jak odmówiono chorej córce powódki leczenia za pomocą medycznej marihuany.
Kobieta domaga się, aby zasądzono od szpitala 150 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Pieniądze te miałyby trafić na cel społeczny.
Powódkę w sądzie reprezentują prawnicy współpracujący z Helsińską Fundacją Praw Człowieka, którzy dobrowolnie i bezpłatnie zdecydowali się pomóc kobiecie.
Córka powódki urodziła się w 2012 roku, a zaledwie kilka miesięcy później zdiagnozowano u niej ciężką padaczkę lekooporną. Terapia farmakologiczna, jak również wizyta w profesjonalnych ośrodkach medycznych nie przyniosła rezultatów. Wtedy kobieta zdecydowała się podawać swojej córce CBD.
Olejek kanabinoidowy okazał się skuteczniejszy niż środki farmakologiczne, jednak wciąż nie dawał ukojenia dziewczynce od bólu. Z tego powodu matka chorej zdecydowała się w 2014 roku na szukanie innej terapii dla swojej córki. Tym sposobem, udała się do jeden z placówek medycznych, gdzie padaczkę leczono dodatkowo preparatami, które zawierały w sobie psychoaktywny składnik THC.
Zgodnie z obserwacjami, terapia z dodatkiem preparatów z THC była bardzo skuteczna u innych dzieci chorych na padaczkę lekooporną. W 2015 roku lekarz jednej z takich placówek zalecił stosowanie u dziewczynki preparatów Bediol i Bedica zawierających THC, które nie były dostępne w Polsce. Leki te musiały być sprowadzane z Holandii w ramach tzw. procedury importu docelowego, która wymagała wystawienia przez lekarza tzw. zapotrzebowania na lek i zgody Ministra Zdrowia.
Zanim jednak lekarz zdołał wystawić wymaganą zgodę na zapotrzebowanie, został zwolniony ze szpitala (jak się później okazało, bezprawnie). Nowy lekarz, który przyszedł w miejsce poprzedniego, odmówił dziewczynce leczenia za pomocą środków sprowadzanych z Holandii, tłumacząc się, że szpital w ogóle takich terapii nie prowadzi, chociaż równolegle inne osoby, wciąż korzystały z takiej formy leczenia.
Matka dziewczynki nie poddała się i z pomocą innych lekarzy udało się jej zainicjować procedurę importu docelowego. Niestety przed dostarczeniem leku dziewczynka zmarła na silny atak padaczkowy.
W uzasadnieniu pozwu powódka podała, że lekarz i szpital naruszyli jej dobra osobiste w postaci prawa do kontynuowania więzi emocjonalnej i osobistej z córką. Powódka wskazała również, że odmowa rozpoczęcia importu docelowego wywołała u niej poważne problemy natury psychicznej. Zadaniem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.odmowa leczenia za pomocą preparatów z THC była naruszeniem prawa do ochrony życia i zdrowia.
Jako zadośćuczynienie klientka Fundacji żąda 150 tys. na cel społeczny – fundację, zajmującą się promowaniem leczenia medyczną marihuaną, którą założyła po śmierci córki.
Sprawa ta ma charakter precedensowy i prowadzona jest w ramach Programu Spraw Precedensowych HFPC.
Źródło: Rzeczpospolita